Wystąpi zbawca: Wnet was tu pocieszę:
Oto trud twórczy i dar ducha święty
Wskazał mi drogę, jakby dyjamenty
Wytwarzać sztuczne, dyjamenty duże,
Ot, wprost, niczem jaja kurze —
Nikt tego nie wynalazł, myśmy jedni górą
Fałszywemi brylanty i naszą kulturą...
Tłum milczy. Tu wieszcz w tłumie wzrok utkwiwszy bystry:
Myślałem, żeście ludzie — rzecze — wy, filistry!
Ani krztyny w was niema proroczego żaru!
Twórczego ducha jeszcze nie godniście żaru.
Wtem ktoś rzecze: Zapewne, żeśmy go niegodni!
Wszak chodzimy bez spodni!
Chcesz żaru? Nam żar głodu głośno w brzuchu burczy!
Jak chleb wyrabiać sztucznie, powiedz, duchu twórczy!
Wśród barwinku i lauru na wielkim półmisku
Pyszni się tuczny prosiak z głąbiem chrzanu w pysku.
Kogóż to wieńczą laurem, o nikczemny losie!
Bez trzewików poeta a w wawrzynie prosię!
Czyż nie słusznie, mieszczuchu, o niskość cię winią?
By twój aplauz uzyskać, trzebaż dziś być — świnią?