O niej, jako o wszystkich intryg złych krynicy
Odrodzenia wspomina, ten sublimat wini,
Jako to czynił także Benwenut Cellini,
Ten morfinę, ów opium, inny jady stare,
Używane w orjencie, więc sławną kurarę,
Jeszcze inny z trucizną obeznany nową,
Za działalność „coninu“ własną ręczy głową,
Inny gorzkie migdały, ten arszenik chwali,
Znów inny ponad wszystko sławi cyjankali.
Jeden siedział w milczeniu, słuchając gawędy.
Wreszcie rzekł: — Środki owe zabronione wszędy,
A przecie bezwątpienia każdy chętnie przyzna,
Że wszędzie dozwoloną jest jedna trucizna,
Chociaż działa niechybnie i straszne jej skutki;
A mimo to znajdziecie wszędzie dość tej trutki. —
Darmo chemicy mądrzy wszystkie zgadywali
Trucizny. W reszcie widząc, że każdego pali
Ciekawość, ów co pytał, w ten sposób im rzecze:
Wiadomo, że na świecie są złośliwe ciecze,
Lecz jedna ponad wszystkie gorszy budzi zamęt.
Chcecie, bym ją wam nazwał, koledzy? — Atrament.
Raz w niedzielę,
W jakimś wiejskim kościele,