Lub skradziony po cichu
Kawał ścierwa, wędliny —
Oto mi wielkie czyny!
Wielkości i sławo! Swą wzgardą
Zraniłyście duszę hardą!
Gwizdżę na ciebie, podły, głupi świecie!
Mruczek skona! Hej, myszy! Hulać teraz możecie!
Zniechęcony legł w kącie i zasnął, litanję
Mrucząc. Wtem późną nocą, budzi go bieganie
Ciche i szmery jakieś, drobne, przenikliwe.
Wstał Mruczek, grzbiet przeciągnął, zjeżył wąsy siwe
I oto słyszy,
Jak kota wypchanego gryzą, szarpią myszy.
Cóż za sromota!
Aby myszy jadły kota!
Drwiąc z wielkości i sławy,
Skoczył Mruczek i myszom chrzest wyprawił krwawy
Niechże się Mruczki pocieszą tą wiedzą:
Wypchane koty zwykle myszy jedzą.
Na stalowym łańcuszku do okiennej ramy
Przykutym, mała małpka biegała ochoczo.
Czako miała z papieru, czerwone majteczki,
Więc nieraz przechodzące koło okna damy,