— Nic darmo jesteście członkiem partji „realistycznej“ — pokręcił głową Niwiński.
Panta rej! — odpowiedział komisarz, który w czasie pokoju był profesorem gimnazjalnym. — Nie trzeba zapominać o tem, co jest pod nosem: Separatystyczny ruch na Ukrainie wywoła w Rosji wojnę domową, to znaczy, zniesie front rosyjski i rozwiąże Niemcom ręce. Bądźcie pewni, że państwa centralne ruch ten podniecają, a zatem w tej formie i w tej chwili nie mamy tu do czynienia z Ukrainą, lecz z intrygą niemiecką.
— Bardzo być może! — zgodził się Niwiński.
Kiedy wracał do domu, poczta obsadzona już była przez junkrów.
Dopiero popołudniu dowiedziano się czegoś pozytywnego, o ile komunikaty urzędowe zasługiwały na nazwę informacyj pozytywnych.
Oto we wsi Hrusza koło Swiatoszyna pod Kijowem, rozkwaterowany był dziwny jakiś pułk ukraiński im. hetmana Połubotka. Pułku tego nie uznał ani rząd rosyjski, ani ukraińska Centralna Rada — wobec czego i intendantura nie chciała o nim słyszeć. Zniecierpliwieni rzekomo głodem i niedostatkiem żołnierze wtargnęli w nocy do Kijowa i zajęli lub próbowali zająć, gmachy i instytucje rządowe, jak pocztę, bank państwa itp. Poaresztowano różne osobistości, między niemi komendanta miasta i komendanta milicji, rozbrojono milicję, której rewiry zajęto, uniesiono z magazynów broni pięć tysięcy karabinów z amunicją, rozgromiono lokal sztabu i mieszkanie prywatne komendanta okręgu kijowskiego. Dopiero „Bohdanowcy,“ wystąpiwszy przeciw „Połubotkowcom,“ przywrócili porządek.
Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/64
Ta strona została przepisana.