— Wypróbowanie, jak daleko sięga bezsilność i niedołęstwo inteligencji.
— Steroryzowanie społeczeństwa.
— Zdemontowanie organizacji życia.
— A panowie wiecie, że żołnierze weneryczni, znajdujący się w jednym z punktów relacyjnych, przedłożyli „sowietowi sołdackich i oficerskich deputatów” żądanie, aby do dwudziestu czterech godzin usunięto lekarzy i pozwolono chorym leczyć się według sposobu żołnierza Baranowa?
— Bardzo słusznie. Niech się leczą. Będą ładnie wyglądali.
Wybuchł też strajk stróżów i zamiataczy ulicznych.
Stanęły wszystkie windy, domy i ulice zmieniły się w cuchnące śmietniska. Że jednak było ciepło i pięknie, więc kobiety stroiły się w lekkie, białe, nieraz przejrzyste sukienki i wytworne, jasne, naperfumowane, paradowały wśród niechlujstwa, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak komicznie w tem otoczeniu wyglądają.
— Co za bydło! — irytował się w kawiarni Niwiński. — Nie mogą się to zebrać sami lokatorzy, pozamiatać sobie podwórza, schodów i ulicy i złożyć śmieci na jakąś kupę, bodaj prowizorycznie deskami szalowaną!
— Pan myślisz, że stróże pozwolą? — kręcił głową znajomy nieznajomy.
— Stu lokatorów miałoby się bać jednego lub dwuch stróżów! Tożby im można urządzić taką noc św. Bartłomieja...
Ale tymczasem noc św. Bartłomieja zdawała się zagrażać nie stróżom, lecz lokatorom. Najsilniejszym
Strona:Jerzy Bandrowski - Czerwona rakieta.djvu/95
Ta strona została przepisana.