wiązywał, ale pod Smoleńskiem odznaczył się i dowiódł, iż w niczem jenerałom napoleońskim nie ustępuje.
Niewątpliwie, pochód wojsk polskich z armją francuską na Moskwę, był dla Polaków nie samym jeno słodkim odwetem. Owo prawdopodobne wówczas złamanie potęgi cara rosyjskiego było rękojmią odnowienia Polski i zbudowania jej w spokoju na nowych, zdrowych posadach. Świętem dziełem byłoby zniszczenie siły złej, matecznika niewolnictwa, zburzenie głównej twierdzy dzikiej przemocy, narzucającej pęta wszystkim narodom europejskim. Lecz jakże łatwo było zgubić właściwą drogę w śnieżnych zadymkach północy, pośliznąć się na tych lodowatych pustyniach, stracić ogień zapału wśród mrozów trzaskających! A wówczas co?
I stało się. Zima roku 1812—13 złamała siły Wielkiego Napoleona, wojska jego głodne, obdarte, okrwawione, spaliwszy sztandary, ruszyły w powrotną drogę, odgryzając się następującym na nie
Strona:Jerzy Bandrowski - Kim był Ks. Józef Poniatowski.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.
31