niedołęgi fizycznego, ślepego, ledwie nogami powłóczącego starca. Mieszkał ten dziwak u Iwana Iwanowicza, traktowany przezeń serdecznie, choć nie bez przymieszki złośliwego humoru; po rosyjsku mówił nieźle, wychodził z domu rzadko i powszechnie uważany był za „famulusa“ uczonego i bogatego doktora.
Nikt nie wiedział, jak on się nazywa i nikt się o niego nie troszczył, a właśnie jego historja byłaby może najbardziej zajmująca. Niktby nie był naprzykład uwierzył, że ten „profesor“ przywykł przedewszystkiem do siodła i swego czasu cieszył się sławą jednego z najlepszych jezdźców w Mandżurji a potem w Mongolji, słowo wiele znaczące w tych krajach, gdzie ludzie prawie nie zsiadają z koni. Chudość i żylasta, niepozorna zawiędłość jego postaci tłumaczyła się tem, że całe swe życie spędził w polu, jako jeden z nielicznych zresztą oficerów konnicy regularnej armji chińskiej. Jako taki, działając tajnie lecz zawsze z ramienia rządu chińskiego, był strasznym i groźnym choć bezimiennym partyzantem, na czele konnych kup wiecznie niepokojącym wojska rosyjskie i w danym razie umiejącym z jeńców kunsztownie i w całości zciągać skórę wraz z paznokciami. On te był wybitnym organizatorem band chunchuskich, napadających na wschodnio-syberyjską i mandżurską linię kolejową, a potem nie bez powodzenia zalewał Rosjanom sadła za skórę w Mongolji, gdzie kilkakrotnie rozbił organizowanych przez nich kozaków mon-
Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/121
Ta strona została skorygowana.