Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/148

Ta strona została skorygowana.
XVI.

W gospodzie, do której Wei-hsin Yang się udał aby zabezpieczyć powierzony sobie towar, dowiedział się, iż wybuchł bunt.
— Niema cara, niema stójkowych, niema żandarmerji! — tłómaczył mało uspołecznionemu „chodji“ zarządca zajazdu.
— Został tylko „Czerwony Sznur“ — obliczał „chodja“, zawsze zajęty swemi sprawami.
Mandżur roześmiał się.
— To już trudno! — pocieszał Wei-hsin Yanga. — Niema życia bez władzy.
— A jedwab sprzedawać wolno?
— Na razie jeszcze wolno — odpowiedział zaskoczony trochę tem pytaniem Lu-Wang.
A pytanie wcale nie było niedorzeczne, jakby się napozór zdawało. W dniach pierwszej radości handel szedł bardzo źle a raczej — nie szedł wcale. Obiecywano sobie raj, lecz drożyzna wzrastała, towar znikał a ludzie stawali się coraz ostrożniejsi w wydat-