trupem lub zaścieliła pole, okryta ranami; reszta pierzchła i pochowała się po krzakach, jamach, rowach i studniach. Zwycięzcy nie rabowali, wiedząc dobrze, że każdy zrabowany przedmiot świadczyć będzie przeciw nim w śledztwie. Zato niszczyli wszystko, co im w ręce wpadło, chcąc w jak największe ubóstwo pogrążyć a zatem i osłabić nieubłaganego od dziś przeciwnika, aby w ten sposób odwlec chwilę nieuniknionego zresztą odwetu. O wschodzie słońca, dokonawszy dzieła, odeszli i wrócili do swej wioski okryci krwią i uzbrojeni, lecz spokojni już o swój byt i zadowoleni z siebie. Zrobili, co do nich należało.
Wszyscy chełpili się swem bohaterstwem i swemi mężnymi czynami, najwięcej jednak mówiono o niezwyciężonym Wei-hsin Yangu i jego rówieśniku, młodym Yi-hang Mao. Ten, choć drobny i wątły na pozór, wielu przeciwników unieszkodliwił przy pomocy ciężkiego oskarda, którym zręcznie przetrącał im golenie. Obaj dzielni młodzieńcy przyjmowali pochwały ze skromnością i wstydliwością, pięknie świadczącą o ich wzniosłym sposobie myślenia i dobrem wychowaniu.
Samo niebo, jak gdyby uznając słuszność sprawy mieszkańców „Wsi Dobrotliwego i Kochającego Urzędnika“ i pragnąc ich za poniesione dla niej trudy i ofiary wynagrodzić, zaczęło się naraz chmurzyć i załzawiać. Do słońca zlatywały się coraz rojniej małe, czarne obłoczki. Przylepiając się jeden do drugiego,
Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/15
Ta strona została skorygowana.