żołnierzy a potem, na oczach publiczności, palnął sobie w łeb. W jakiemś mieście staremu jenerałowi kazano rozebrać się do naga i tańczyć „trepaka“ po szkle, to znów pułkownika, przewiązanego wpół ciała liną, wędzono żywcem nad ogniem.
Zaś w środkowych i północnych prowincjach był głód, ludzie piekli chleb z kory drzewnej, ginęli, wybijani przez choroby, lub jako robactwo rozłazili się po całym kraju, szukając chleba.
W tych czasach znowu żywą, choć zawsze ostrożną działalność rozwinął „Czerwony Sznur“. Wei-hsin Yang wiedział o tem, ale tym razem pełnił wyłącznie wywiadowczą służbę. Ponieważ mnóstwo robót stanęło, oddział bojowy „profesora“ wzrósł o setki „kulisów“, którzy straciwszy pracę, rozbijali na własną rękę i gotowi byli do najzuchwalszych przedsięwzięć.
Ale po jakimś czasie „Czerwony Sznur“ ograniczył swą akcję w Moskwie i przeniósł się do Petersburga, gdzie dotychczas mało pracował.
Było to w jesieni.
Wei-hsin Yang ujrzał naraz, że go już nic więcej w Moskwie nie zatrzymuje. Z władzami nie było się co liczyć. „Czerwony Sznur“ zwerbował takie mnóstwo nowych ludzi, że kontrola stała się prawie niemożliwa, prócz tego ze wszystkich stron zjeżdżali się „chodje“ i „kulisi“. Można było poprostu kupić bilet do Irkucka i jechać.
Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/154
Ta strona została skorygowana.