mentu, niezbyt zresztą orjentujący się w problemach socjalnych. Służyli w tym oddziale ideowcy, kształceni na agitatorów, fanatyczni doktrynerzy, do których zwłaszcza zaliczali się Czesi, awanturnicy, pragnący „odmiany losu“ a których bawiła nowość sytuacji, jeńcy, którym zbrzydło bezczynne gnicie w obozach a wreszcie w kozi róg napędzeni radykalni teoretycy, którym naraz rewolucja powiedziała „hic Rhodus, hic salta“. Rząd bolszewicki troskliwie hodował tę formację w Moskwie, zaś aby się ludziom nie przykrzyło, używano ich do patroli nocnych i utrzymania porządku w mieście.
Tu dopiero wyszły na jaw wszystkie zalety Wei-hsin Yanga, cała solidność i uczciwość jego natury. Miał mundur, obuwie bieliznę, broń, łóżko, wystarczający wikt, papierosy i żołd — więc służył wiernie. Z łatwością nauczył się obrotów wojskowych, obchodzenia się z bronią, karabinem maszynowym i granatami ręcznemi, z łatwością wszedł w tryb życia wojskowego i po kilku dniach życia w koszarach tak do niego przywykł, jak gdyby się był w koszarach urodził. Znalazł nareszcie to, czem w tak wysokim stopniu odznacza się kultura chińska. Możliwie idealny mechanizm życia.
Nieraz, chodząc w nocy z bronią w ręku po tak dobrze znanych sobie ulicach Moskwy, rozmyślał o zmiennnych swego losu kolejach. Oto on, „niechryst“ „Kitajskaja morda“, gnany precz przez od-
Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/168
Ta strona została skorygowana.