murzem Chin i zadaniem jej jest bronić Chiny od najazdu wiecznie chciwych krwi i złota „białych djabłów“. Więc dlatego Chińczycy muszą Rosji pomódz, aby ona w walce mogła sprostać podstępnym i okrutnym państwom Zachodu, dążącym do opanowania całego świata.
A wreszcie zapowiedziano odwiedziny głównego inspektora formacji chińskich, pułkownika Li-Tai Fu, sławnego żołnierza, potomka wielkiej, rycerskiej rodziny mandżurskiej. Więc żołnierzy trwoga ogarnęła, bo w myśli stanęła im straszna postać wojownika minionych lat, z groźną, wąsatą twarzą, z kilku mieczami za pasem, otoczonego zbrojną w dzidy i siekiery różnobarwną strażą. Uszykowani na dziedzińcu czekali, trzęsąc się ze strachu i zimna, bo dzień był jasny lecz mroźny, a kiedy w bramie rozległy się jakieś okrzyki a o szare mury zamkowych ścian gromkiem echem odbiły się słowa komendy, taka cisza skuła żółty bataljon, że słychać było, co sobie opowiadają kawki na najdalszych wieżyczkach zamkowych.
Zjawił się groźny pułkownik — w pięknych, wysokich lakierowanych butach z ostrogami, w nowym, oficerskim mundurze z gwiazdą czerwoną na piersiach i w białych rękawiczkach — pochylony trochę naprzód i lekko kołyszący się w kolanach „profesor“, pomocnik doktora Wanga, przywódca „Czerwonego Sznura“!
Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/174
Ta strona została skorygowana.