i nabijaniu sobie kabzy. Trudno było wciągnąć w tę „pracę państwowotwórczą“ czerń proletarjacką, która gardziła wszelkim biurokratyzmem i ustrojem społecznym a wierzyła tylko w nóż. Wojsk w Samarze, nie zagrażanej przez nikogo było mało, to znaczy, służyli ludzie w „czerwonej armji“ dla munduru, chleba i żołdu, pewni, że walki żadne ich nie czekają.
Dlalego też nie trudno było Wei-hsin Yangowi zebrać kilkudziesięciu „kulisów“, którzy zorjentowali się, że służba taka jest znacznie lżejsza i intratniejsza od noszenia worków w przystani. Wei-hsin Yang znalazł dla nich pomieszczenie i kocioł w koszarach, napół pustką stojących, ubrał ich, uzbroił i jako tako podćwiczył, trzymając ich zresztą ostro i nigdy nie wypuszczając na miasto w mundurach. Zaś oni służyli chętnie i udawali ogromny zapał bojowy.
Wtem stała się jakaś awantura. Nagle przestały przychodzić pociągi ze wschodu. Zbuntowały się tam podobnoś jakieś wojska cudzoziemskie i opanowawszy Omsk, Kurgan, Czelabę, Złotoust, nie przepuszczały pociągów na zachód. Syberja zachodnia została od Rosji odcięta. Jakoś w tymsamym czasie zjechało do Samary kilkuset Łotyszów i kilkudziesięciu marynarzy, którzy natychmiast obsadzili ważniejsze punkty w mieście. Równocześnie rozniosła się wieść,
Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/191
Ta strona została skorygowana.