Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/192

Ta strona została skorygowana.

że jakieś cudzoziemskie „eszelony“[1] w Penzie grożą buntem. Położenie stawało się groźnem.
W tej chwili zniknął chleb, cukier, mięso, wędliny. Urzędnicy komitetu aprowizacji bezradnie rozkładali ręce. Chleba niema! Był, ale na żądanie „centrali“ wysłali go do Moskwy. Oczekiwano większego transportu z Omska — cóż, kiedy zbuntowani „białogwardiejcy czecho-słowaccy“ nie puszczają! Cztoż padiełajesz?
A tymczasem „białogwardiejcy czecho-słowaccy“ uderzyli na Penzę, wzięli ją i zrabowawszy należycie, zaczęli posuwać się w kierunku Samary.
Tu dopiero wspomniał Wei-hsin Yang mądre słowa Iwana Iwanowicza Czanga. Chleb znikł tak doszczętnie, że nawet w szpitalach go nie było a chorzy zwilżonemi palcami zbierali okruszynki ze stołów i ław. Rekonwalescentom i lekko rannym, skarżącym się na głód, mówiono: Wstąpcie do czerwonej armji, tam wszystkiego jest dość! — Więc wstępowali, oni, dalej czerń miejska, robotnicy fabryczni, byli żołnierze i jeńcy. Tych poprostu odkomenderowano parę tysięcy — Niemców i Węgrów — umundurowano ich, dano im broń do ręki i oddano ich pod komendę oficera węgierskiego.

Czerwona armja rosła w oczach. Rozpuścił też na agitację swych ludzi Wei-hsin Yang, wytłóma-

  1. „Eszelon“ — pociąg wojskowy.