śpieszną i uciążliwą podróż z północnych kopalń złota przez lasy i stepy Mandżurji. Jego nagłą ucieczkę spowodowało pewne zupełnie znowu naturalne nieporozumienie i wywołane tem przekroczenie etykiety, skutkiem którego dwóch żółtych kulisów padło pokłutych, jak sita a Wei-hsin Yang musiał zniknąć. To nie byłoby dla niego tak bardzo straszne, gdyby — nieco zapóźno, niestety — nie był nagle zrozumiał, iż zadarł z potężną i mściwą organizacją tajną, która z pewnością miała swych przedstawicieli we wszystkich ważniejszych miastach Dalekiego Wschodu.
Na razie Wei-hsin Yang czuł się bezpiecznym, raz dlatego, że nie wiedziano, dokąd się udał, powtóre ponieważ małe było prawdopodobieństwo, że ucieczka mogła się mu powieść. On sam i jedyny wiedział, że uszedł cudem. Jednakże z dnia na dzień zagrażało niebezpieczeństwo, iż prześladowcy wpadną na jego trop przypadkowo, a wówczas trudno byłoby wymknąć się im. Dlatego to Wei-hsin Yang tak marzył o „Wsi Dobrotliwego i Kochającego Urzędnika“ i rozpytywał między ludźmi, gdzieby też ona mogła być. Na to jednak nikt nie mógł mu odpowiedzieć. Wsi w Chinach jest mnóstwo niezmierne, a wszystkie upstrzone są najfantastyczniejszemi nieraz nazwami, poprzekręcanemi tak, że niczego z nich się dowiedzieć nie można.
Było to jesienią, kiedy pola gaoljanu pożółkły, a stepem przechadzały się, jak duchy wysokie, białe
Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/39
Ta strona została skorygowana.