Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/61

Ta strona została skorygowana.
VII.

Niema takiej pory dnia ani nocy, w którejby w mieście wschodniem nie można było sprzedać kradzionego towaru — a już zwłaszcza „riksza“, przeważnie spełniający misję posłańca do dyskretnych poruczeń, najlepiej wie, gdzie i jak się go pozbyć. To też Wei-hsin Yang bez trudu wymienił nie tylko paszport Yi-hang Mao, ale także i ubranie, uzyskawszy za nazbyt paradny jedwabny strój kupca solidną i mocną odzież robotnika oraz kilkanaście rubli dopłaty.
Załatwiwszy się z tem „riksza“ sumiennie odwiózł swój wózek do wozowni i umieściwszy go na zwykłem miejscu, zniknął bez śladu. Od tego dnia nigdy więcej nie widziano go już w Charbinie. Nawet kiedy policja chińska, poszukując mordercy nieznanego podróżnego, między innymi śladami — bo krwawych śladów na Wschodzie jest bardzo dużo — zaczęła się interesować zniknięciem „rikszy“, nie mogła znaleźć nikogo, ktoby widział go odchodzącego lub wsiadającego do pociągu.