Strona:Jerzy Bandrowski - Krwawa chmura.djvu/67

Ta strona została skorygowana.
VIII.

W Irkucku nie zabawił długo. Zablisko było Wschodu — nie czuł się bezpiecznym. Prócz tego przybył w zły czas. Z powodu nadchodzącej zimy o robotę było coraz trudniej. Jeszcze gorączkowo krzątano się w przystaniach, ładując i wyładowując statki parowe i wielkie, czarne, brzuchate barki żaglowe — ale z zamarznięciem rzek musiało to ustać a wówczas całej masie pozbawionych zajęcia „kulisów“ pozostałaby tylko ciężka praca nad nieustannem czyszczeniem toru. Wei-hsin Yang wolał poszukać innego miasta, gdzie mógł mieć jakiś wybór.
Wymiarkowawszy co mu było potrzebne i zebrawszy jakie-takie informacje, puścił się znowu w drogę, prąc wciąż na zachód. W Irkucku sprawił sobie piękną mandżurską czapkę z czarnego, lśniącego futra, rozpinaną i opatrzoną nausznikami a oprócz tego na bazarze kupił nową kurtkę futrzaną, pokrytą niebieskiem suknem. W stroju tym wyglądał jak typowy, dorabiający się i dbały o siebie „chodja“.