— A cóż z nim zrobił?
— Zabił go.
— Szkoda, że go nie wypchał. Dawid go widział?
Roześmiałem się.
— Mógł go nawet i widzieć, ale skoro on taki podobny do lądowego kota, po czemżeby poznał, że to kot morski!...
— Masz słuszność! Czekaj. Ale w Morzu Niemieckiem „Katzfisch”, drapieżna ryba, która ma zęby tak silne, że człowiekowi palec odgryźć może!... Opowiadał mi to mój Bernard, który służył na niemieckich szkunerach rybackich...
— A skądżeby się „Katzfisch“ wziął w zatoce?...
— Oho! Przed laty rybacy złapali w zatoce bańtkę, znaczoną przez laboratorjum morskie na Helgolandzie.
— A może to foka?
— Mogła być foka! Najprędzej foka! Przecie foki bywają tu w jesieni! Ale nie żaden kot morski!
Ja też nie wierzyłem! A może mi pan wytłumaczyć jedną rzecz? Dlaczego, jeśli ryby zawsze biorą się na przynętę i węgorze też, rybacy nie wkładają żadnej przynęty do żaków?
Pan Żebrowski roześmiał się.
— Trafiłeś w sedno! — zahuczał — Ale na to najlepszą odpowiedź może ci dać Dawid. Jego zapytaj!
Wieczorem, kiedy Dawid przyszedł do mnie na pogawędkę, zapytałem:
Dawidku! Powiedzcie mi: Dlaczego rybacy nie kładą żadnej przynęty do żaków.
Spojrzał na mnie oburzony, pomilczał chwilę, a potem odpowiedział z godnością:
— Od wieków tego nie bywało i nie będzie! Ojcowie nasi żadnej przynęty do żaków nie wkładali i my kłaść nie będziemy, osobliwie! I ty się tej myśli wstydź, bo to jest grzeszna myśl, którą ci, powiedzmy, zły podsunął!...
— Dlaczego grzeszna, Dawidku?
— A wiesz ty, co raz było?
— Nie wiem!
— Był raz rybak, bardzo biedny, taki biedny, że sta-
Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/141
Ta strona została przepisana.