ne i soczyste jabłka, takie złote bery, takie słodkie, mięsiste śliwki. Dumny byłem z tego, że ten mój ląd tak potrafi sypnąć tem całem bogactwem, że on może być szczodry bez trudu, bo on wszystko ma, wspaniały, błogosławiony, królewski! I w tej chwili strasznie tęskniłem i strasznie chciało mi się kogoś uściskać.
Ludzie lądowi, pamiętajcie, że nikt nie kocha lądu tak gorąco, jak marynarz!
Listy były bardzo serdeczne, poczciwe i pomyślne. Zdziś donosił mi, że mój zbiór znaczków pocztowych ma dość dużą wartość, i że ma kupca, który za część mego zbioru daje czterysta złotych. Jeśli chcę, żebym —
Chcę! Jeszczebym nie chciał! Czterysta złotych! Zaraz każę sobie uszyć marynarskie ubranie i krawateczkę czarną i kupię muckę i fajn szykowne trzewiki, jo!
Uradowany zleciałem ze schodów do Dawida i powiedziałem mu, że teraz już mogę sobie sprawić „modre ubranie świątalne!“
Stary długo mi się przyglądał, jakby mnie swemi szaremi, błyszczącemi oczami całował, a potem przyznał:
— To ja pochwalo! To każdy musi pochwalić! Ja sam nieraz myślałem: Co ten bojs obuje na siebie w święto, żeby wyglądał jak człowiek!
A potem zaraz zaczął mi opowiadać, jaką to on miał swego czasu „okrutnie śliczną westę okrętnicką z żółtej skóry angielskiej z niebiańskiem futrem“ (podszewką).
Nie, żółtej okrętnickiej westy z niebiańskim futrem nie pragnąłem, ale ubranie marynarskie — to co innego!
Święta Bożego Narodzenia były naogół smętne. Rybacy są zbyt biedni, aby się bawić w jakieś uczty. W wigilję jedzą na obiad zupę węgorzową i smażonego węgorza z soli, wieczorem myśmy mieli szprotki smażone i kuch — trochę tych owoców, orzechów, fig. Dawid kupił dla Klemensa jakieś podarunki, ja też postarałem się o parę drobiazgów i po wieczerzy Dawid udawał „gwiazdkę“. Przebranie polega głównie na zawinięciu się w białe prześcieradło. Tak też „przebrał się“ i Dawid, ale mu się sztuka nie udała, bo jak tylko wysunął z prześcieradła swą żylastą, kosmatą rękę z wytatuowaną ko-
Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/168
Ta strona została przepisana.