łe, ale któż widział pożerać narybek! Co komu z węgorza jak ołówek, wielkości glisty! Paskudstwo! Zauważyłem też, że bardzo wielu miało zamiast trójzębnych bodorzy, ościenie jak grabie, o sześciu, nawet ośmiu zębach, co jest niedozwolone. Lecz oni kpili sobie z tego. Na otwartej płaszczyźnie lodu widać zdala każdego człowieka, ale ile zębów ma oścień, tego nie widać. To też ludzie ci, na wypadek gdyby straż jaka nadchodziła, mieli przy sobie bodorze przepisowe, trójzębne, które mogli wkręcić na rękojeść na miejsce zabronionych. A trzeba wiedzieć, że znaczna większość wychodzących na lód z ościeniami doskonale zna grunt i wie, gdzie można najwięcej węgorzy znaleźć.
Odszedłem od tych „rybaków” daleko, żeby móc pracować, a raczej próbować nowego sportu swobodnie. Nawiasem mówiąc jest to zabawa wcale przyjemna, zwłaszcza jeśli się upycha nie dla zarobku lecz dla sportu i nie zna się gruntu. Wtedy to już jest zupełnie loterja.
Wybrałem sobie miejsce — na ślepo — zacząłem rąbać izaksem lód. Wyrąbawszy przeręblę, zacząłem „pchać“, to znaczy, kłuć dno bodorzem. Nie jest to bynajmniej tak mechaniczne i bezmyślne zajęcie, jakby się zdawało. Węgorza trzeba wyczuć. Mianowicie w zimie węgorze puckie śpią na dnie. Gdy się o nie zawadzi zębem ościenia i chwyci go się w widły, węgorz zaczyna się wić, co rękojeść ościenia telegrafuje ręce. Wtedy trzeba oścień wyjąć, ale tak, aby węgorz z niego nie spadł.
W pierwszej przerębli nie było nic, w drugiej też nic, w trzeciej złapałem dwa przyzwoite węgorze, w czwartej dopiero znalazłem miejsce dobre. Złowiłem sześć węgorzy, nielicząc drobiazgu, który wrzuciłem z powrotem w wodę. A trzeba wiedzieć, że „upycha się“ bodorzem cały swój kawałek dokładnie, albowiem „bodzie się“ cal po calu we wszytkich czterech kierunkach, tak, że całe dno jest skłute.
Ta gra spodobała mi się. Człowiek lubi zdobywać. Oczyściwszy tę szczęśliwą przeręblę, poszedłem dalej i wykopałem sobie nową. Zaraz na początku upchałem dwa wielkie węgorze, ale potem godzinę może mordo-
Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/185
Ta strona została przepisana.