Cóż z tego!
Strzał przy księżycu jest trudny, a w dodatku foki trzymały się przeważnie kupy, tak, że niepodobna było celować. Jednakże pewnej nocy, kiedy prawie zupełnie nie zwracały na mnie uwagi, zaszedłem je z tyłu i pięć razy kropnąłem z karabinu w karno.
Zrobił się okropny skowyt, wszystko zniknęło, ale — dwa długie, grube cienie leżały na lodzie. Na wszelki wypadek nabiłem znowu broń i popędziłem do tych dwóch cieni!
Dwie foki zostały na lodzie.
Obejrzałem je, przezornie odciągnąłem je daleko od dziur w lodzie, choć już nie żyły, i pomknąłem ku brzegowi. Jeszcze tego wieczoru Dawid musiał wziąć drewniane łyżwy i saneczki i pójść wraz ze mną „alać zelinty” i to jest, przywieźć psy morskie. Opłaciło się, za samą skórę z obu fok dał pan Żebrowski pięćset złotych. To właśnie jest szczególne w życiu rybackiem. Można być biednym, w niedostatku, prawie że w nędzy — a tu naraz ześle Pan Bóg fokę, wielkiego jesiotra lub łososia, odrazu znaczniejsza gotówka wpadnie do kieszonki i — człowiek jest uratowany. Dlatego rybacy są naogół lekkomyślni i nie cenią sobie pieniędzy, a jak im zwrócić na to uwagę, odpowiadają: — Doch nasze niewody są na morzu!
Silny wiatr zachodni rozbił naraz lody i poniósł je daleko na morze. W zatoce odłamał całą połać lodów poniżej rewy czyli ryfu Kuźnica — Rewa i porwał ją. Ale we wiku, czyli w samej zatoce, lód pozostał a na lodzie zostały i foki. Widać — dobrze im tu było. Wtem dmuchnęła zyda, która lody z powrotem przyniosła do zatoki i tak je na stary lód nasunęła, iż foki zostały od wody odcięte. Jak tylko to zauważono, cała wioska zerwała się i lód zazgrzytał pod szchrecami biegnących na wyścigi rybaków. Foki spostrzegły to i zrozumiały w czem rzecz, ale napróżno usiłowały uciec — ledwo się na lodzie posuwały. Inne starały się złamać lód, aby móc drapnąć w wodę i w tym celu podskakiwały, raczej podrzucały się na lodzie, chcąc go wagą czy też ciężarem swego ciała rozbić — napróżno, bo lód był gruby.
Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/202
Ta strona została przepisana.