oznaczająca środek matni. Po lewej stronie ciągną kobiety, przeważnie dziewczęta, po prawej sami mężczyźni — to zresztą zależnie od tego, jaki jest prąd. Mali chłopcy z powagą zwijają w kręgi wyciągnięte liny, inni starają się wszelkiemi sposobami na coś się przydać.
Już wyciągnięto skrzydła na brzeg! Teraz część rybaków ciągnie za dolne liny skrzydeł, część za górne, a dwuch rybaków w „krąmpcach“ czyli w wysokich skorzniach sięgających aż do pachwin, wchodzi w wodę i przydeptuje do dna skrzydła, aby się nie podnosiły i nie przepuszczały ryb.
Podniecenie wzrasta, ludzie krzyczą, bo w matni jest ryba, ramiona coraz silniej i prędzej ciągną skrzydła, wreszcie wyjeżdża na zoloj matnia, w której skaczą i tańczą wielkie łososie srebrne z czarnemi grzbietami, a prócz tego co najmniej kopa mielnic. Większe łososie rybacy przeważnie dobijają karkulcami, mniejszym, takim do pięciu funtów wagi a przeznaczonym na sprzedaż, nadgryzają kark, a właściwie ściskają zębami kark, tak, iż ryba ginie natychmiast i nie rzuca się po piasku, przez co straciłaby łuskę, z nią srebrny, piękny kolor i stałaby się czarną.
Ciągnęliśmy tak aż do południa, poczem wydaliśmy niewód i zostawiwszy go w wodzie, poszliśmy na „pólnie“.
Innym rybakom, pracującym na dalszych toniach, kobiety niosły obiad w koszykach; za niemi biegły dzieci, uradowane widokiem morza i piasku, bo, jak się łatwo domyślić, rybacy samym dzieciom nad morze chodzić nie pozwalają.
Jak tylko rozeszła się wiadomość, że mamy łososie, zaraz zjawił się na strądzie pan Żebrowski ze swym Dudkiem, oraz kilku kupców. Zaczęły się żarty, wesołe przekomarzania, ale nie wiem, czy kto co kupił. Rybacy mówili mi, że łososie sprzedają do Gdańska, a znów pan Żebrowski tłomaczył mi, że łososi u nas niewiele można sprzedać, ponieważ są zbyt drogie.
Na połów łososi przyjeżdżają do nas kutry rybackie ze Szwecji, z Danji z Niemiec, a poławia się je głównie za pomocą pławnic, sieci pływających, o czem osobno napiszę. Głównie jednak skupuje łososie nasze Gdańsk, któ-
Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/213
Ta strona została przepisana.