rybacy ubijają je setkami i w ten sposób łatwo zdobywają zapas mięsa.
Zjada się także chętnie mewy, które się strzela lub łapie w klepce czyli łapki, także i dla pierza. Klepce nieraz zastawiałem tak na strądzie, jak też i na wybrzeżu Małego Morza. Są to zwykłe łapki, które się zakopuje w piasku i przysypuje z wierzchu, aby nie widać było rozłożonej pod spodem pętli. Na wierzch kładzie się na przynętę szprotkę. Gdy mewa, ujrzawszy szprotkę, siądzie na piasku i zacznie dziubać, pętla ściąga się i chwyta ją. Zabawia się tem polowaniem przeważnie młodzież, ale gdy bieda przyciśnie i starzy niem nie gardzą, niektórzy zaś uprawiają je systematycznie, wypychając złapane mewy dla celów handlowych.
Mewy są rozmaite, duże, prawie jak swojskie gęsi, biało-czarne, i małe, bieluśkie, mniejsze od gołębia. Pan Żebrowski ma ich w swych zbiorach dwadzieścia gatunków, a twierdzi, że mu jeszcze czterech brakuje. Ale obecność mew na półwyspie, jak wogóle wszelkiego ptactwa, zależy od obecności ryb. Gdy ryb niema i ptactwa niema.
Jadłem też kaczki morskie, tak ustrzelone, jak też i złapane w sieci śledziowe lub szprotowe. Brzmi to dziwnie, a jest zupełnie proste. Kaczka dobierze się do mancy szprotowej i zaczyna w niej dłubać. Przy tej sposobności dziób ulnie jej w oczku, kaczka zaczyna się szarpać i w końcu dusi się. Kiedy kaczek jest dużo, można ich w ten sposób nałapać mnóstwo, a opłaca się to dobrze, bo gdy za funt szprotów można dostać 25 gr., za kaczkę z łatwością dostanie się dwa razy tyle. Rybacy z Chałup rozwożą je w zimie po sąsiednich wioskach furami. Kaczki te są bardzo smaczne, a tylko należy je przed smażeniem wygotować, aby pozbyły się tranu i rybiego zapachu.
Przez cały rok przebywają na półwyspie jastrzębie morskie, piękne ptaki. Widziałem je nieraz bujające nad morzem. Ale na wiosnę przeciągają nad półwyspem także orły wędrowne, zawsze parami. Poznać je po locie, bo skrzydeł używają rzadko i jak gdyby z łaski. Ruszą niemi parę razy i płyną sobie przez powietrze dalej.
Potem znów lecą dzikie gołębie, kaczki rozmaite, dzikie gęsi, zlatują na pola skowronki, a łabędzie odlatują na
Strona:Jerzy Bandrowski - Na polskiej fali.djvu/220
Ta strona została przepisana.