Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/151

Ta strona została przepisana.

złota i purpury majorem, misja kozaków uralskich z oficerami w nigdy nieczyszczonych butach — a dalej jeszcze inne instytucje, które w miarę, jak teren oczyszczano od bolszewików, kazały wagony swe przyczepiać to do tego to do innego pociągu i przewoziły z miasta do miasta cukier, zboże, tytoń, lekarstwa, koronki, bieliznę damską i wyroby gumowe.
— Wesoło i niezmiernie pouczająco patrzeć — mówił z zawiścią Curuś do Niwińskiego — jak szybko i zgrabnie ci zbawcy świata i dyplomaci ententy robią cudzym kosztem miljony i jak niema interesu państwowego czy politycznego, na którymby osobiście nie korzystali.
— Morowcy! — podziwiał ich Niwiński — Ale oni świata przed bolszewizmem nie zbawią.
Dworzec był w rękach Czechów i pod bagnetami czeskich żołnierzy, więc rozumie się, że przedewszystkiem szły interesy wojskowe i sprawy sojuszników a dopiero potem wygoda i potrzeby zupełnie ale to zupełnie już zawadzającej i zbytecznej miejscowej ludności rosyjskiej. Szefem całego kolejnictwa republiki eserowskiej był oficer czeski, dawny austrjacki urzędniczyna kolejowy, komendant stacji w Samarze. Ten otoczył dworzec strażami, ustanowił sobie wartę, wymiótł wałęsających się wiecznie po stacji „włóczęgów” czyli pasażerów cywilnych i gospodarował jak na własnym folwarku. Czasem, gdy się zbyt rozmnożyły tłumy czekających na możność dalszej podróży pasażerów, puszczano to w tę to w drugą stronę pociąg „osobowy”, złożony z samych ciepłuszek, natłoczonych publicznością. Zato oficerowie czescy i co spryt-