Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/208

Ta strona została przepisana.

— Aha? No, to je nieco jineho. Ale pogódź się!
— Oni się teraz ze mną pogodzą, bo wszyscy prawdziwi oficerowie z pewnością wstąpią do wojska, sztab się przez to rozleci, a Danobis, jeśli ma potemu warunki, może zostać kapelanem... To owszem. Ale naczelnikiem sztabu absolutnie nie.
Istotnie tak się stało.
Kiedy „siła zbrojna” zajęła „medressę”, oficerowie sami zaczęli się do Niwińskiego zgłaszać. Znalazł się oficer intendentury, znalazł się sumienny komendant bataljonu, który sobie dobrał subalternów.
A wtedy Danobis pogodził się z Niwińskim, a, chcąc mu pokazać swą moc, zaprosił go na uroczyste posiedzenie „Rewolucyjnego Związku rzemieślników polskich w Ufie” i mianował go tegoż związku dożywotnim, honorowym prezesem.