Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/239

Ta strona została przepisana.

— Widzicie! Zrobiliśmy swoje! Idziemy dobrą drogą! Przy oddziałach wojsk koalicyjnych!
Teraz pracowano już z wiarą w siebie.
Wreszcie komitet spostrzegł się, że bezustanne „walne zgromadzenia“ uniemożliwiają pracę. A wówczas stała się rzecz w psychologji polskiej nadzwyczajna. Oto komitet poprostu powierzył wszystkie swoje sprawy wydziałowi, ustanowił jego permanencję i rozwiązał się, oddając się do rozporządzenia wojska i organizacji.
Wkrótce potem Czesi przystąpili do wspólnych narad z Polakami. Umowę załatwiono i podpisano w przeciągu dwuch godzin. Polski Komitet Wojenny w Omsku stał się urzędową organizacją polską, uznaną przez czesko-słowacką Radę Narodową za jedyną reprezentację polskiego rządu na Syberji. Jedynie ta instytucja miała też prawo prowadzenia prac wojskowych. Uznanie jej przez rząd syberyjski i francuski wzięli Czesi na siebie.
Wówczas dopiero można było przystąpić do likwidacji legjonu omskiego.
Sprawa była trudna i nader drażliwa.
Tam, gdzie oddziały polskie formowały się po cichu przy Czechach, zajęci sobą Moskale nic lub mało co o nich wiedzieli i nie mieli do nich żadnego prawa. W Omsku było inaczej. W Omsku czterystu obszytych amarantami żołnierzy polskich paradowało podczas wszystkich większych uroczystości, a komendę nad niemi mieli Rosjanie, od czasu rozbrojenia przez Niemców bez walki Korpusu Dowbora Muśnickiego bardzo nieufnie odnoszący się do zbrojnych formacyj polskich i — jak zawsze — nieżyczliwie dla Polaków usposo-