— I regulamin przewieźliśmy nowy, niemiecko-japoński...
— Dowiedziałem się w Ufie, że macie drukarnię — odezwał się major — Trzeba będzie zaraz drukować regulamin.
Ale rotmistrz uśmiechnął się smętnie.
— Panowie! Panowie! — nawoływał — Pomyślcie tylko: Macie tu mnóstwo oficerów zawodowych, pułkowników, którzy stopnie zdobyli na wojnie, oficerów sztabu jeneralnego — i „Związki Strzeleckie!“ Ja z wami pracować mogę, bo się na kawalerji i tak nie znacie, ale czy inni oficerowie was uznają... Bo co innego regulamin i wyćwiczenie żołnierzy piechoty, a co innego organizacja dywizji, wogóle — organizacja i to jeszcze w warunkach tak wyjątkowych... Tak, jak wy chcecie, można organizować wojsko na jakiejś wyspie, w Anglji i to podczas pokoju, ale nie podczas wojny...
— Przedewszystkiem trzeba będzie wydrukować rozkaz Hallera! — wtrącił któryś z misjonarzy politycznych.
— Jaki rozkaz?
— A tak! Major ma rozkaz, autentyczny rozkaz jenerała Hallera.
— Przywiozłem. Przewiozłem przez front. Rozkaz pierwszy i drugi.
— Pokażcie!
Major z nabożeństwem wyjął z portfelu dwa gęsto zapisane cieniutkie półarkusze papieru.
Wszystkie głowy pochyliły się nad niemi.
Rozkaz pierwszy opowiadał obszernie żałosne dzieje pierwszego korpusu i jego kapitulacji.
Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/263
Ta strona została przepisana.