Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/295

Ta strona została przepisana.

ustalony przy herbatce w Domu Polskim między znajomymi przy pomocy tajemniczych? pokątnych konsulów, przysyłanych z Moskwy.
Były to właściwie znów organizacje w rodzaju ufimskiej Rady Centralnej, żądne „potęgi i chwały” lecz niezbyt groźne. Kłóciły się między sobą. Ufa nie uznawała Omska, Omsk nie uznał Nowomikołajewska, wojsku zaś, choćby chciały, rady te i komitety szkodzić nie mogły wobec tego, że punkty zborne, pozakładane wszędzie przez delegatów P.K.W. i wysłanych przez majora oficerów, od nich zupełnie nie zależały, a zaopatrywane były przez Czechów, którzy polską akcję wojskową naogół dość szczerze popierali. Major, pewny siebie, ufał sobie i nie był skłonny do słuchania rozkazów a z „cywilami“ wogóle się nie liczył — narazie tedy z tej strony wojsku żadne niebezpieczeństwo grozić nie mogło. Mimo to cały ten ruch w kierunku wytworzenia „rządu”, w którym podczas wojny zasiadaliby ludzie poczciwi, lecz z bardzo głębokiej prowincji i nie wiedzący, co się na świecie dzieje, był mało pożądany. Nie mówiono, dla jakich to ostatecznych celów ten rząd ma się zorganizować i widocznem było, iż „zasiadanie w rządzie” jest tym celem ostatecznym.
Niwiński zgrzytał zębami na samą myśl o czekających go licznych, nudnych i zupełnie zbytecznych „konferencjach“ z „cywilami“ i to w dodatku z radcami, dyrektorami i prezesami! Ci wielcy ludzie mówią tak powoli, są przekonani, że młodsi są też zawsze głupsi od nich, tak wierzą w przepastne głębie swego doświadczenia, które nieocenionem byłoby, gdyby się z niem życie rozpoczynało na