Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/35

Ta strona została przepisana.

— Za kwadrans powinna paść.
I krzyknął do telefonu:
— Rezerw z rąk nie wypuszczaj! Nie zapalaj się! Trzymaj rezerwy! Ale możesz telegrafować, że Penza już padła! To ich trochę ochłodzi!
Trwał ogłuszający trzaskot karabinów maszynowych.
W tej chwili ktoś szarpnął drzwiami i do sztabu wpadł żołnierz z okrzykiem:
— Uż se to bili![1]
— Penza wzięta! — zawołał Czeczek.
Karabiny maszynowe cichły jeden po drugim.
Czeczek wraz ze świtą wyszedł przed budkę.
Niebo wypogadzało się. Z za chmur wyglądało słońce.
Żołnierze czescy tańczyli z radości.
Penza była już cicha.

Czerwony sztandar zniknął z białej wieży soboru.


  1. Już się to bieli! — w czeskim żargonie wojskowym wyrażenie to odpowiadałoby naszemu „już tam nasi robią porządek“).