Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/371

Ta strona została przepisana.

Wschodzie i utrzymaniu jakiegoś wschodniego frontu — żołnierz zaś, któremu sprzykrzyła się dorywcza, małosławna a nieunikniona służba w szeregach bolszewickich lub też beznadziejne siedzenie w obozach jeńców, chciał się poczuć w kupie z ewentualną nadzieją przebicia się na Wschód. Że tak było, dowodzi fakt, iż gdy oficerowie, zwłaszcza zpoczątku, zgłaszali się zrzadka i pojedyńczo, żołnierze napływali setkami.
Co więcej — można śmiało powiedzieć, że dywizji tej nie stworzyć nie można było. Mimo klęsk i niepowodzeń naszej akcji zbrojnej, żołnierz czuł, iż godzina zmartwychwstania Polski nadchodzi i pragnął się ujrzeć w szeregach. My, którzyśmy dla tej dywizji pracowali, nie mieliśmy na celu nic innego, jak tylko zabezpieczenie temu szlachetnemu porywowi powodzenia i bezpieczeństwa przez jedność akcji i oparcie jej o Czechów. Dla mnie osobiście było to też niezmiernie cennym eksperymentem co do możliwości wspólnej akcji z Czechami w Europie.
Dlaczego ta dywizja formowała się przy Czechach, po przeczytaniu mej książki pojmie każdy. Nie mogło być inaczej. Leżało to w interesie obu stron. I mimo, iż u nas rozpowszechnione jest zapatrywanie zgoła od mego odmienne, twierdzę, że, wyjąwszy drobne stosunkowo nielojalności, Czesi zachowywali się i postępowali przez cały czas zupełnie przyzwoicie. Trzeba pamiętać, że odpowiedzialność za wojsko polskie ponosili oni tylko, dopóki dywizja polska była pod ich komendą. Przez cały ten czas, gdy byłem na Syberji, miałem w te stosunki wgląd i wiem co mówię. Z chwilą, kiedy