jestem, że materjał informacyjny przeważył w Niezw. Sztandarach nad elementem artystycznym. Wyznaję, materjału tego opanować nie mogłem, z drugiej strony jednakże trudno mi już było porzucać formę powieściową i rezygnować ze swobody, jaką ona daje w odtwarzaniu tła. Napisałem „Niezwalczone Sztandary“ nie jakbym najlepiej umiał, ale jak najlepiej mogłem.
Cykl kończy książka wydana najwcześniej, ale stanowiąca właściwie epilog. — „Przez Jasne Wrota“, (R. 1918 — 19) opis podróży przez Japonję, Singapore, Ceylon i Morze Śródziemne do Anglji, Paryż po zawieszeniu broni, klub oficerów polskich w Paryżu, wreszcie powrót do kraju.
Całą tę pracę wykonałem, jak najsumienniej umiałem.
Nie szło mi o siebie, nie siliłem się na syntezę. Z każdego miejsca, na którem los mnie postawił, zbierałem informacje, notowałem fakty, przeżycia, obserwacje, nie „zmyślając”, ale starając się ustawiać wszystko w takiej perspektywie i w takiem oświetleniu, aby przegląd był najłatwiejszy, obraz jak najjaśniejszy. Czy mi się to udało — nie wiem. Dużo trzeba było opuścić. Wkońcu: Ja swą pracę skończyłem, a teraz na znak czci i miłości oddaję Narodowi ten ubogi swój trud jako skromny gościniec z dróg bardzo dalekich a przeważnie stromych, kamienistych i krzyżowych.
Zakliczyn nad Dunajcem, 7. VIII. 22.
Jerzy Bandrowski.
Strona:Jerzy Bandrowski - Niezwalczone sztandary.djvu/379
Ta strona została przepisana.