Strona:Jerzy Bandrowski - O małem miasteczku.djvu/38

Ta strona została przepisana.
COŚ Z REGJONALIZMU

Regjonalizm!
Słowo, które się przyjęło i utarło — choć co ono właściwie znaczy, nie bardzo rozumiem. I nie ulega wątpliwości, iż niejeden na swój sposób do pewnego stopnia wyjaśniając, z drugiej przyczynia niemało kłopotów. Bo niby właściwie co? Czy „Pan Tadeusz“ nie jest poematem regjonalnym? Prawdopodobnie tak. „Litwo, Ojczyzno moja!“ — zaczyna go poeta. Ale w takim razie każda powieść, napisana na tle stosunków, dajmy na to warszawskich, jest z punktu widzenia Krakowianina lub Pomorzanina, również „regjonalną“. Ale co tu właściwie decyduje? Miejsce urodzenia autora, jego tak zwana w języku administracji, przynależność czy to, co on opisuje. Czy np. moja „Zolojka”, opisująca życie Kaszubów nadmorskich jest powieścią regjonalną czy nie? Nie jestem Kaszubą, jestem Małopolaninem. Zatem — czy „Zolojka” jest powieścią małopolską? Także nie. Czy „Chłopi“ Reymonta są powieścią regjonalną? Wreszcie — czy Ibsen, który całe prawie życie spędził w Bergen, jest jakimś regjonalnym poetą norweskim?
Takie to wątpliwości opadły mnie i zaczęły dręczyć, gdy rozmyślałem o przeczytanem właśnie tomiku „Regjonalnych Sonetów Szamotulskich“ Stanisława Helsztyńskiego. Zatytułowany jest ten tomik „W Grodzie Halszki“ — więc w pierwszej chwili myślałem, że to będzie o Ostrogu czy o jakiemś miasteczku wschodniem. Ale Szamotuły nie leżą na wschodzie, lecz w województwie, poznańskiem. Wiem o tem dobrze, bo to miasteczko znam. Zresztą pod tytułem napisano wyraźnie: —