Strona:Jerzy Bandrowski - O małem miasteczku.djvu/50

Ta strona została przepisana.

z którego rozlega się piękny widok na odległe lesiste wzgórza i na las sosnowy w pobliżu, ulubione miejsce schadzek w wolne popołudnia lub dni świąteczne. Niedaleko znajduje się też niewielki staw, w ciepłej porze miejsce kąpieli, w zimie ślizgawki. Łagodnie pagórkowata okolica sprzyja też ulubione mu przez młodzież saneczkowaniu, że zaś klasztor leży na górze, opodal od miasta, przeto i powietrze jest tu doskonałe.
Nie potrzebuję się szeroko rozwodzić nad korzyściami odseparowania młodzieży od wpływów miasta, nawet tak szanownego i czcigodnego jak Gostyń, rozwijającej się na świeżem powietrzu w warunkach zupełnie higjenicznych i w czystej atmosferze duchowej pod troskliwą opieką duchownych, którzy wszyscy mają przygotowanie i wykształcenie pedagogiczne.
Tryb życia dostosowany jest do szkoły. Chłopcy wstają wcześnie, przed śniadaniem słuchają w kaplicy Mszy św., poczem, po śniadaniu, na dany znak „przygotowują się do wymarszu”, to znaczy, zbierają swe książki i ubierają się do wyjścia. Na drugi dźwięk trąbki, tak przeraźliwej, by ona w razie potrzeby mogła dać się słyszeć w hałasie, jaki sprawia 40 głosów rozbawionej młodzieży, oddział szkolny ustawia się w dwójki i wymaszerowuje, defilując przed Ojcem Przełożonym, który zawsze osobiście sprawdza i dogląda, czy chłopcy są należycie ubrani i czy wszystko potrzebne mają z sobą. Do miasta, to znaczy, do gimnazjum, jest 20 minut drogi, nikt jednak na to oddalenie poważnie nie narzeka. Trzeba wiedzieć i rozumieć, iż taki marsz, prócz tego, że stanowi nieuniknioną a tak zdrową przechadzkę codzienną, daje możność obcowania z przyrodą, obserwowania jej w wszystkich jej przemianach zmiennych pór roku, zbliska, stale, co ma wielce zbawienny i pożyteczny wpływ na kształtowanie się