Strona:Jerzy Bandrowski - O małem miasteczku.djvu/65

Ta strona została przepisana.

na śmierć i godzinami modląc się u łóżek konających. Przykład jego sprawił i na tem polu bardzo wiele, bo po pewnym czasie zaczęli go naśladować i wielcy panowie, a zwłaszcza już wielkie damy, jak np. wicekrólowa Neopolu, hrabina Miranda. Odwiedziny tak „wysoko postawionych osobistości“ i ich zajęcia się chorymi z pewnością przyczyniło się do poprawy stosunków w szpitalach i wpłynęło na bardziej ludzki sposób obchodzenia się z nimi.
A tedy: Z tego, czegośmy się tu dowiedzieli, łatwo wywnioskować, że natchniony przez Boga Święty dążył przedewszystkiem do stworzenia praw dziwie chrześcijańskiej atmosfery czynnej miłości Boga i bliźniego. Tego dzieła istotnie dokonał, a było to ogromne dzieło prawdziwie nadludzkiej mądrości i potęgi serca.
O, serce świętego Filipa! Obrzmiewało ono podczas żarliwej gorącej modlitwy i ekstazy tak, że pewnego dnia rozsadziło mu żebra, łamiąc kości. Gdy modląc się, oparł się pewnego razu o grubą belkę drewnianą, a serce trząść nim zaczęło, bal potężny zaczął wraz z niem dygotać i trząść się. Serce w tym Świętym biło naprawdę jak dzwon, a skutkiem tego bicia utworzył mu się po lewej stronie piersi wypukły guz wielkości pięści, tam właśnie, gdzie jest serce. Lecz mimo, że to było niewątpliwe rozszerzenie serca i to w najwyższym stopniu, święty nigdy, prócz duszności, nie cierpiał przez nie jakichś szczególniejszych bólów, nigdy mu ta choroba nie przeszkadzała w pełnieniu obowiązków i mimo niej dożył bardzo późnego wieku. Był to zaiste stygmat miłości Bożej. Umarł z wyczerpania starczego, do samego końca jednak zachowując w całej pełni przytomność i żywość umysłu.
Miał wielu uczniów, z których wielu pięknie przysłużyło się nauce. On nakłonił Cezara Baronjusza do napisania historji Kościoła, dzieła fundamentalnego,