Zwykle popołudniu, po skromnym obiedzie, złożonym wyłącznie z jarzyn i owoców, Dedal, wielki budowniczy, znużony upałem i długiem, bezowocnem przemyśliwaniem nad uwolnieniem się z więzienia, siadał na wielkiej kamiennej ławie w cieniu rozłożystego orzecha i opuszczał swą siwą głowę na piersi, pogrążając się w marzącem i słodkiem rozpamiętywaniu minionych dni.
Wówczas Ikar, nie chcąc przeszkadzać ojcu w rozmyślaniach, udawał się na swe długie a bezcelowe wędrówki po pustych, mrocznych komnatach i korytarzach labiryntu.
Dziś, w przeddzień ucieczki więźniów, gdy skrzydła, ów znakomity wynalazek zawsze twórczej myśli wielkiego budowniczego, zawieszone na konarze orzecha, chwiały się jak żywe nad głowami obiadujących, chłodząc ich lekkim powiewem, boski mędrzec był wesół i dobrej myśli. Właśnie, gdy zasiadali do stołu, doleciał ich uszu z wnętrza labiryntu ponury ryk potwornego Minotaurosa. Usłyszawszy ten ryk grozą przejmujący serca najwaleczniejszych, Dedal spojrzał na skrzydła i począł opowiadać synowi o planach swoich
Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/121
Ta strona została przepisana.