wanej istoty. Ile razy człowiek przyjdzie w nocy weselszy, albo wieczorem z jaką paczką w ręce, tak, że jedną ręką chce zapalić lampę, zawsze śrubka do podkręcania knota jest po odwrotnej stronie. Ba! Ja udawałem, że chcę zapalić prawą ręką i w ostatniej chwili nagle przerzucałem zapałkę do lewej, okazywało się wtedy, że śrubka jest po prawej stronie. Skóry wołowej nie starczyłoby na spisanie tych wszystkich krzywd, które wycierpiałem i wciąż znoszę. Przedmioty są dla mnie zawsze wrogo usposobione.
— Ale na seryo, Wiciu — przerwała mu pani Walerya — czy ty wierzysz w to, że przedmioty martwe mają duszę?
— Pytanie zbyt poważne, abym mógł na nie stanowczo odpowiedzieć. Tak mówią.
— A co ty myślisz o tem?
— Ja, proszę wujeńci, przyjmuję bez zastrzeżeń wszystko, co ludzie mówią. Jestto niesłychanie zabawne.
— To chyba w nic nie wierzysz?
— Dlaczego? Wierzę we wszystko. Bo widzi wujeńcia, jeśli się czegoś nie wie na pewno, lepiej wierzyć. A ja wiem tak nie wiele, że wierzyć muszę.
Trzeba było zejść z plantu. Wicio, który szedł przed panią Waleryą, stanął i podał jej rękę. Mimowoli spojrzała na niego uważniej.
— Zmieniłeś się w ostatnich czasach — powie-
Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/16
Ta strona została przepisana.