krępowałaby swobodę jej ruchów, a równocześnie służyłaby Adasiowi za pozór do ucieczki. Zaprosiła za to Wicia, którego towarzystwo Adaś lubił i który miał nawet pewien wpływ na niego.
Urządzała w domu wieczorki z tańcami i „garden-party“, zapraszała młode, ładne panienki, dobrze wychowanych młodych ludzi, ba, nawet prosiła jedną młodą mężatkę, — wyszukawszy sobie odpowiedni pozór — aby spróbowała zająć sobą Adasia — napróżno. Bawił się, grał, flirtował jak umiał, ale przy najbliższej okazyi wyrywał się do pani Träncken.
Pani Walerya wiedziała, że gdyby syna poprosiła o to, Adaś zostałby w domu. Nie chciała jednak, aby to czynił dla niej, bo tego rodzaju ofiara byłaby bezcelowa.
Zdawało się, że niema wyjścia z tej sytuacyi.
A jednak pani Walerya miała pewien plan; do przeprowadzenia go potrzebna jej była pomoc Wicia. Tego zdania przynajmniej była, zapraszając go do Podlesia.
Niepokoiło ją tylko to, że Wicio był w doskonaleni porozumieniu z wujem; dawniej spierali się często, dziś poglądy ich były bardzo do siebie zbliżone.
Na Helusię nie można było liczyć, ubóstwiała ojca, co więcej, domyślając się, że „ciocia Marynia“, jak dawniej dzieci nazywały panią Träncken, z powodu matki przestała bywać w Podlesiu, miała do
Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/41
Ta strona została przepisana.