zapobiegliwa gospodyni przewidzieć może — toć to przecie owoce jej długoletniej pracy, w chwilach, ukradzionych spoczynkowi lub codziennemu zajęciu, toć to pamiętnik jej tęsknot, wyczekiwania i niewyczerpanej cierpliwości, tkliwa i smutna historya jej miłości. Najmniejsza drobnostka jest poematem, sonetem miłosnym, do którego zrodzenia trzeba było więcej uczucia, niż do napisania tomu erotycznych wierszy. I oto owoce jej życia, jej cierpienia, jej tęsknoty... poduszki, poduszeczki, serwety, serwetki! Oto marzenia długich wieczorów zimowych, spędzonych w obcych domach, przy cudzych stołach, cudzych lampach, między obcymi i ludźmi, przed którymi nigdy nie można było serca otworzyć. Jej dom, jej stół, jej lampa były tylko w jej duszy... długie, długie lata!
Biedna to ofiara — lecz życie nie dało więcej.
Ona... ona mu ją niosła sercem, pełnem miłości i uwielbienia... lecz cóż mu dać może? Czy może mu dać wdzięki młodości, zapomnienie, rozkosz upajającą i tę prawdziwą, zupełną miłość? Czy mogła mu dać tę miłość, przez którą widzi się świat, jak przez tęczę?
Straszny ból, straszny lęk!
Oto codzienna karm jej duszy, oto myśl, z którą zasypia i z którą się budzi.
Stracić go, znaczy — stracić siebie. W nim jest cała tęsknota i cała miłość jej życia, myślą o nim żyła tyle lat, że dziś bez niego żyćby już nie mogła.
Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/79
Ta strona została przepisana.