wy, dzieci wolności, nie pójdziecie za mną, tedy Bóg odrzuci plemię wasze, a wzbudzi obrońców wolności z kamieni, to jest z Moskałów i Azjatów".
— No, niedoczekanie nasze, jeśliby Moskale mieli być obrońcami naszej wolności — skrzywił się Skowroński.
— Ta joj, ta przestańcie si raz kłócić o te głupie polityki! — krzyknęła pani Skowrońska. — Funiek, siedź cicho... Uznali czy nie uznali a my i tak do domu wracać nie możemy... Panie radco, a mnie czemu Kasiuńcia prania nie chce wziąć ?
Rozmowa zeszła na tematy konkretniejsze, „gminne*. A naraz radca zwrócił się do Zauchy:
— Bardzo się cieszę, że państwo zajęliście te dwa pokoje, ale przestrzegam, że ten ogólny pokój może być nieprzyjemny, bardzo nieprzyjemny...
— Radca zna swoich ludzi i w danym razie potrafi z nimi postąpić jak należy — suponował Zaucha.
— Ale kochany pan doktor zapomina, że skutkiem fuzji gmin przyłączono do mej grupy żywioły, których nie znam i za które odpowiadać nie mogę...
— Trudno, jeśli mi pan wsadzi tu rozmyślnie żywioły nieodpowiedzialne i zaczną się jakie burdy, ucieknę się do pomocy władz rosyjskich.
— Nie sądzę, żeby to było potrzebne — uspokajał radca. — Mam wrażenie, że może uda mi się nakłonić tych ludzi, aby się zachowywali przyzwoicie. Ja wprawdzie nie mam prawa rozkazywać, poproszę ich jednak po sąsiedzku, aby to dla mnie zrobili.
— A ja poprostu zapowiadam, że czynię radcę osobiście odpowiedzialnym za tych judzi. Radca wie, że ja jestem z panną Olszewską, a wybór ludzi zależy od radcy...
— Ta to główne tylko, że miejsca niema...
Tu radca wstał i stanął pod piecem. Założywszy ręce na plecy, chwycił się za róg pieca, wyprostował się, nogi złączył i stał tak długi, chudy i czarny, jakby przylepiony do pieca, z opuszczoną
Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/118
Ta strona została przepisana.