Strona:Jerzy Bandrowski - Pielgrzymi.djvu/168

Ta strona została przepisana.

sprawdzić, a obdarowany odchodzi i sprzedaje Dyr-cza Prusakom. Tymczasem do kuchni biedacy ze wsi już się poschodzili, wśród nich ten cieśla z żoną i dzieckiem. Różne sceny — Prusacy zdradą i siłą próbują pozbawić Dyrcza jego miski z zaczynem — on nie daje. Wtem grzmot: na scenę wchodzi Wilhelm z Hindenburgiem, Mackensenem, Kronpryncem itd., na białych płaszczach czarne krzyże — chcą zabrać zaczyn i dziecko tej żonie cieśli, ci uciekają na piec, i naraz okap pieca, zmienia się w strzechę^ w łowieckich strojach Przenajświętsza Rodzina zjawia się w stajence, z pieca buchają na okrutników płomienie, a wśród nich zjawia się anioł z ognistym mieczem, porażeni padają gwałtownicy, tryumfuje „Pokój na ziemi ludziom dobrej woli", bitwa ginie, głąb sceny rozjaśnia się, nad ziemią tęcza.
— Bardzo ładne! — ucieszył się Zaucha.— Napisz pan to!
Ale Niwiński wzruszył ramionami.
— Zapóźno. Tu — są ważniejsze rzeczy, a w kraju — przyjdą nowe.
— Krótko mówiąc — najlepiej nic nie robić? — żachnął się Zaucha.
— Bywa i tak.
— Cudna noc! — zachwycała się Helenka, kiedy po wilji wracali do Lesowego. — Prawdziwie wigilijna. Tyle gwiazd, mleczna droga i taka jasność w powietrzu. Wiecie? A możebyśmy zakolendowali pod oknami Skowrońskich?
— A i owszem.
Więc podkradłszy się pod okna państwa Skowrońskich, zaintonowali na trzy głosy:

Wśród nocnej ciszy
Głos się rozchodzi.

Wszystko troje byli muzykalni, a panna Olszewska, miała nawet piękny głos. Państwo Skowrońscy, którzy już się byli pokładli, wstali czem-