mrozu, ale zimno jest, a Japonki nie ubierają się bynajmniej tak, jak nasze damy. Kimono też ani nawet nie widziało jedwabiu. Nie wiem, jaki to jest materjał, lecz wiem, że jest — drukowany, a nie haftowany.
Ogrzawszy ręce, młoda osoba z rękawa kimona dostaje małe pudełeczko z pudrem, zwierciadełkiem itd, i „robi się na piękno“, poczem zaczyna stroić minki do gości.
Tymczasem gospodarz z wielką ostentacją zastawia stół. Na małym talerzyku plasterki rzepy, polane sosem japońskim, surowa posiekana ryba z tymżeż sosem, wreszcie kosz, pełen „kaków“, pomarańcz i bananów. Młode osoby, bo zwolna jeszcze dwie lub trzy nadciągnęły, zabierają się do tych owoców z prawie widocznem łakomstwem; trzeba przyznać jednak, że jeść umieją bardzo estetycznie. O jakiemś mlaskaniu, ssaniu lub głośnem łykaniu ani mowy, jak z drugiej strony, dalekie są od cyrkowych sztuk, jakich z jedzeniem dokonywują Anglicy.
Pojawia się „saké“ — coś niby wódka grzana — mały kałamarzyk słabej wódki na sześć osób. Do tego miseczka głęboka z gorącą wodą i kubeczki białe porcelanowe, wielkości tych, jakich się używa do akwarelowych farb. Wasza dama bierze taki kubeczek, płucze go w gorącej wodzie, napełnia „saké“ i podaje. Należy wypić, poczem ona znów płucze kubeczek, nalewa i znów podaje — należy teraz ją poprosić, żeby wypiła, co też ona chętnie zrobi.
„Saké“ nie jest trunkiem złym i zasługującym na lekceważenie. My nazywamy ten napój wódką ryżową, w języku japońskim słowo „saké“ oznacza wogóle wino. Istotnie „saké“ więcej zbliżone jest do wina niż do wódki. Grzane — jak każdy prawie alkohol — nie jest
Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.
— 96 —