Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.
— 172 —

myśląc jaśniej i spokojniej, chciałby tę myśl swoją utrwalić. Stąd oczywiście łatwość a nawet i konieczność wymiany zdań.
Rozumie się, że przedstawiciele rasy żółtej najwięcej mnie zajmowali. Japończyków znałem z Japonji, wiedziałem, że wyszedłszy zwycięzko z walki z cywilizacją rasy białej, muszą być niezmiernie drażliwi na tle narodowościowem a nawet rasowem. I tak jest. Fanatycznie zakochani w swej Japonji, aż nadto dobrze znają swoich wrogów. Nienawidzą Rosjan, których się bali i których brutalnością gardzą, ale jeszcze bardziej nienawidzą Anglo-Sasów.
— Straszą Europę wiecznie „niebezpieczeństwem żółtem“ — mówił raz z ironją mój przyjaciel, kap. Soga. — Niech pan spojrzy na Azję. Tyle miljonów ludzi, tak stara kultura — a ileż jest państw niezależnych? Japonja, Sjam i niby Chiny, ale jaka to niezależność! Przytem Chińczycy nie są patrjotami, oni kochają tylko pieniądze — zaś Sjam ma zaledwie 8 miljonów mieszkańców na przestrzeni takiej, jak byłe Austro-Węgry. Można mówić o białem niebezpieczeństwie w Azji, lecz nie o żółtem w Europie. Chrześcijaństwo doprowadza nas do białej pasji — nie jako idea, lecz ponieważ szerzą je w Azji ci, którzy absolutnie się niem nie powodują. Zbyt religijni jesteśmy my, ludzie żółci, abyśmy religji używali jako środka mającego uśpić czujność narodu, którybyśmy chcieli wykorzystać. Gdzie równość, o której tyle się mówi? Japonja jest dziś uznana jako wielkie mocarstwo, a mimo to Japończycy poddani są w Ameryce prawom wyjątkowym. Nasze stanowisko mocarstwowe na Wschodzie drażni Anglo-Sasów — z drugiej strony jednak jeśli my nie zorganizujemy Chin, to w razie wojny An-