kilka ogromnych czarnych butli ze złotą etykietą i do nich często zaglądał. Raz zastałem go w kabinie siedzącego na łóżku z „Naśladowaniem Chrystusa“ w jednej ręce a butelką „whisky“ w drugiej.
— To jedyna książka, którą ja czytam! — rzekł pokazując mi „Naśladowanie Chrystusa“.
— A to jedyna rzecz, którą pan pijesz! — dopowiedziałem, wskazując na butelkę wódki.
— No matter! — mruknął.
Suez widzieliśmy tylko zdaleka, bo na ląd nas nie puszczono, czemu ja zresztą byłem rad, albowiem nostaglję miałem tak silną, że chciałem jechać a nie zwiedzać.
Ale przecudne jest Morze Czerwone z widnym po lewej stronie górzystym brzegiem Afryki, zaś po prawej szczerzący żółte, dzikie wzgórza pustynnej brzeg Arabji z górą Synaj.[1] Morze jest gładkie jak oliwa, a podczas zachodu słońca brzegi Arabji zachodzą krwią i stają w purpurze, podczas gdy słońce, kryjąc się za ciemniejące z każdą chwilą grzbiety afrykańskie, strzela z poza nich w niebo smugami jasnych promieni.
W Suezie widzieliśmy statki zatopione przez Niemców.
Kanał sueski jest istotnie bardzo ciasny, tak ciasny, że żeglugę na nim normują osobne przepisy. W niektórych miejscach dwa statki rozminąć się nie mogą. Brzeg afrykański, angielski, zniszczony trochę, przecież ma jeszcze dużo zieloności. Stacyjki białe stoją wśród palm, są jakieś plantacje, zarośla. Brzeg azjatycki, arabski, żółty, widny daleko w głąb kraju, sfalowany, jest goły i pustynny, a w owym czasie zadrutowany był gęsto zagrodami z drutu kolczastego.
- ↑ Błąd w druku. W wydaniu z roku 1920 zdanie to ma następujące brzmienie: Ale przecudne jest Morze Czerwone z widnym po lewej stronie górzystym brzegiem Afryki, zaś po prawej szczerzący żółte, dzikie wzgórza pustynnej Arabji.