Jak to już zaznaczyłem, antybolszewicka kampanja sojuszników na Dalekim Wschodzie miała silny moment ekonomiczny. Korzystając z możności wtargnięcia na Syberję oraz z braku kontroli, cudzoziemcy gorliwie obsadzali punkty ekonomiczne. Punkty te my oddawna mamy już w swych rękach, a co więcej, mamy też na Syberji swe liczne kolonje, których żadeu z narodów sojuszniczych mieć tam nie będzie. Czy potrafimy to wyzyskać? Nie wiem. Słyszałem, że Czesi pozakładali na Dalekim Wschodzie i we wszystkich ważniejszych portach cały szereg swych faktoryj handlowych. O faktorjach polskich nic nie słyszałem.
Wracając do Władywostoku muszę powiedzieć, że gdybym mógł sobie wybierać, gdzie chcę mieszkać, chętnie usadowiłbym się tam nawet na czas dłuższy. Miasto, wesołe i żywe, ma dużo wdzięku — wiele poezji nadaje mu morze, które zdrowego człowieka usposabia lekkomyślnie i optymistycznie — zaś położone jest tak, że niema miejsca, z którego nie byłoby widać zatoki i statków, ciągnących za sobą świetliste smugi. Tam skądyś, z nieznanych krańców świata morze wciąż coś przynosi, na pustynne swe, wiecznie tańczące stepy wciąż coś odnosi, jest się czego spodziewać, jest dokąd uciec, a na każdym kroku znajduje się rzeczy nieznane. Pamiętam, jak raz w tynglu uderzył mnie jakiś przedziwnie smętny refren, który się wplątał w pieśń rosyjskiej śpiewaczki. Motyw był niewyszukany, prosty, ale tak daleki, obcy, nowy, że trudno się było od niego oderwać. Był to jakby przebłysk nowego, nieznanego świata. Powiedziano mi, że to motyw japoński. To znów innym razem szedłem za podchmielonym kulisem chińskim, który śpiewał sobie coś wysokim falsetem
Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —