Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
— 36 —

— Rząd japoński zna je. Oto wiza konsulatu japońskiego we Władywostoku, a oto nota w sprawie naszej organizacji, podpisana przez japońskiego jenerała Otani.
— Pan pozwoli, że zrobię kopję?
— Bardzo chętnie. Ale może jeszcze i ten dokument pan skopjuje?
Rzucałem mu papier po papierze.
Zmięszał się.
— To za dużo — szepnął — nie zdążę.
Ale naraz błysnęła mu przecie jakaś myśl.
— Więc pan jest Polak? — zapytał — Porando!
— Tak jest — Porando[1].
— A jaki poddany?
— Polski.
— A gdzie ta Polska?
— Vous dites?
— W Austrji, czy w Rosji?
— Niema już dziś Austrji...
— Oui, vous avez raison, Autriche - Hongrie n’existe plus! — zmartwił się.
— Et la Pologne, voyez-vous, c’est toujours la Pologne.
— Oh, oui je le sais parfaitement, un très beau pays, mais enfin... Pan jest pierwszy poddany polski, który przybył do Japonji.
— No, ktoś przecie musiał być pierwszy.
— Bien oui, monsieur... A w którem mieście pan się urodził?
— W Rzeszowie.

Dobre słowo dla Japończyka.

  1. „Polak“ — z ang. „Poland.“ Japończycy nie znają dźwięku „l“, który zastępują „r“.