ziemi zużyty. Nie rozumiem się na tem, ale zdaje mi się, że rolnictwo i wogóle uprawa ziemi stoi tu wyżej, niż w Europie, ogrodnictwo niezawodnie. W głębi góry trochę zamglone, nad niemi słońce załzawione, jak zwykle między jednym deszczem a drugim, tu i tam rozrzucone chaty, słomą kryte. Natężeniem światła, kolorytem i plastyką pejzaż japoński przypomina trochę pejzaż huculski lub pokucki. Gdyby jeszcze tak czerwona jarzębina przy drodze, byłbym w domu.
Nie znając się na budownictwie kolejowem, nie mogę opisywać urządzenia stacji, niewielkiej wprawdzie, lecz schludnej. Napisy na stacjach są w dwóch językach: japońskie i angielskie. Jest to nietylko poważnym triumfem świata anglo-saskiego, ale także konsekwencją, do której doszedł Orjent w swem wyodrębnianiu się. A może tylko ustępstwem?
Wagony japońskie są trochę mniejsze od naszych, i urządzone oryginalnie, stosownie do japońskich zwyczajów, ale niezbyt wygodnie. Mianowicie kanapki umieszczone są nie na poprzek, jak u nas, lecz wzdłuż wagonu, pod ścianami, tak, że pasażer, tyłem odwrócony do swego okna, patrzyć może tylko w okno swego „wizawca“, przyczem i jego nieustannie widzi, co nie zawsze bywa zabawne. W żaden sposób nie można się od publiczności odwrócić. Nie można zapatrzyć się w pejzaż. Spluwaczki znowu są w samym środku wagonu, co też naraża na nieprzyjemne widoki. Japończycy przeważnie wchodzą na siedzenia z nogami. Zato znakomite są urządzenia do spania, zaopatrzone nietylko we wspaniałą pościel i zasłony, zakrywające pasażera zupełnie przed wzrokiem sąsiadów, ale posiadające także tuż nad głową małe lampki
Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.
— 43 —