elektryczne, tak, iż można w łóżku czytać, nie budząc światłem towarzyszów podróży.
A ci towarzysze podróży nie należeli do najmilszych, bo byli to właśnie pomnożeni o japońskich Rosjan pasażerowie z „Penzy“, szczęśliwcy bogaci, którym udało się umknąć rewolucji i którzy, znalazłszy się poza wszelkiem niebezpieczeństwem, pędzili bez troski żywot emigracyjny w Jokohamie. Słuchając tych ludzi, ich opowiadań ironizujących Japończyków, ich drobnych plotek i konwencjonalnych zachwytów dla jakiejś śpiewaczki, ich narzekań na brak zabaw, zrozumiałem, do jakiego stopnia słusznem było powiedzenie o szlachcicach francuskich, którzy, powróciwszy do Francji po rewolucji, pokazali, że „niczego nie zapomnieli i niczego się nie nauczyli“.
Japonji, jak ją z okna pociągu widziałem, opisywać nie będę. Jest bardzo piękna, przypomina miejscami Włochy, miejscami Huculszczyznę, bardzo barwna, gęsto zaludniona, starannie uprawna, wesoła. Kraj najzupełniej cywilizowany.
Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.
— 44 —