Patrząc na nich zrozumiałem, jaki będzie nastrój powojennej Europy. Jak te kaleki tak i poranione, wycieńczone narody, zamiast leczyć się w spokoju, zatną się w swej nieprzejednanej mściwości i, choć bezsilne, gryźć się będą i wzajemnie sobie dokuczać, póki wraz z powrotem sił i zdrowia, nie przyjdzie wiara w siebie i zaufanie do świata.
Słaby nikomu nie wierzy.
Inwalidów czeskich doglądał lekarz amerykański, prócz tego siostra amerykańskiego Czerwonego Krzyża i siostra Czerwonego Krzyża japońskiego. Tych Amerykanów inwalidzi nie cierpieli, twierdząc, że tak lekarz jak i pielęgnarka dokuczają im i obchodzą się z nimi z brutalną a rafinowaną złośliwością. Mam wrażenie, że było w tem nieporozumienie. Amerykanie są poprostu mniej subtelni od nerwowych i przeczulonych Słowian; są to w przeważnej większości ludzie ordynarni. Zato z Japonką żyli Czesi w wielkiej zgodzie i byli do niej szczerze przywiązani.
Strona:Jerzy Bandrowski - Przez jasne wrota.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.
— 62 —