Pan Piekarski spojrzał na pana Brata jakby z zaciekawieniem.
— Proszę! — rzekł — Samemu sobie może obrzydnąć? A to dobry początek! Widzę, kochany pan coś miarkuje!
Oberżysta spojrzał na emeryta bystro, pomyślał a potem potrząsnął przecząco głową.
— Nie rozumiem! — rzekł.
Emeryt zaśmiał się.
— No! — zaczął, jakby zachęcając do myślenia — Człowiek przeważnie samego siebie najwięcej kocha. Jeśli nie zawsze, to zwykle. Sam chce, sam robi i samemu sobie się podoba, nie?
— Przypuśćmy! — zgodził się oberżysta.
— Komu, jak komu, ale dla siebie jest zawsze piękny, nie?
— Przypuśćmy!
— Jeżeli zaś samemu sobie zbrzydnie? Jeśli samemu sobie zacznie brzydnąć? Jeśli samemu sobie przestanie się podobać, no — to co?
— No, to jest źle. Człowiek powinien być w zgodzie z sobą.
— Nawet kiedy żyje w niechlujstwie?
— To nie.
— A czy człowiek zawsze widzi niechlujstwo, w jakiem żyje?
— Nie zawsze.
— Więc gdy je zobaczy, to będzie dobrze, czy źle?
— Dobrze.
Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.