— A! Braciszku kochany! Spekulowałeś, gdzie najlepiej zapłacą! Tak. Nauczyli cię tego, poeto polski, ci, którzy miłych sobie zaczęli truć światowym rozgłosem, wielkiemi honorarjami i międzynarodowemi nagrodami. Staliście się skutkiem tego wzorami dla kokot, robiąc na swych utworach i zaprzedaniu się „kokosy“, skokociliście się. Już dziś nie przyjdzie ci na myśl dobra, genjalna sztuka dla siedmiu kabotynów prowincjonalnych i dwustu „nieokrzesanych“ widzów z jakiegoś Różewa, jakby to zrobił Kalderon — bez wahania, bo miał temperament twórczy. Twój „temperament“ budzi się dopiero na szelest banknotów — hrabiny Kallipygos!
— Grzech przeciwko Bogu, przeciw własnej duszy, przeciw swemu Narodowi!
Polata rzuca się w nocy na rozparzonej pościeli skrzypiącego łóżka.
— Więc co robić? — pyta swej duszy.
— Służyć! — odpowiada z głębi mocny głos — Pokornym być, nie myśleć o sobie, lecz robić rzeczy dobre i użyteczne.
Gwar, kwiaty, torty, ciasteczka, jeszcze jabłuszka rumiane, choć trochę pomarszczone, jaskrawo wyszywane poduszki na wyplatanych, trzcinowych fotelach, mnóstwo panieneczek więk-